On: Dziewczyno, co Ty oglądasz? Ja: La Casa De Las Flores
Serial inspirowany jest telenowelami na które kiedyś przecież był taki szał. Bo kto nie oglądał „Zbuntowanego Anioła” ręka w górę!? Na tytuł „La Casa De Las Flores” natknęłam się jakiś czas temu, przeglądając papierowe wydanie Cosmopolitan, cyknęłam fotkę, by sprawdzić tę pozycję i w sumie to o tym zapomniałam. Któregoś dnia dziewczyna, która przychodzi do mnie na zajęcia (Saludos @acidflower.s) poleciła mi ten sam serial, więc czas to sprawdzić – pomyślałam.

Pierwszy odcinek, drugi odcinek – myślę tragedia, co to w ogóle jest? Kabaret pełen transwestytów, szeroko rozwinięty wątek homoseksualny i prezentowane coraz to ostrzejsze jego odsłony, jedna z głównych bohaterek (Paulina) gada po hiszpańsku w dziwnie zwolnionym tempie. (o tym ostatnim opowiem za chwilę).
Takie odczucia miałam po pierwszym zetknięciu się z serialem i byłam bliska, by spisać go na straty – jak dobrze, że tego nie zrobiłam! Ominęłoby mnie dużo szczerego śmiechu i dziwnych spojrzeń mojego męża w moją stronę 😉 To jeden z najzabawniejszych seriali jakie w życiu widziałam. Tak bardzo czekam na trzeci sezon! Ale wróćmy na chwilę do tej dziwnej wymowy Pauliny de la Mora, który na początku doprowadzał mnie do szału, zaś potem zamieniła się w jeden z ulubionych elementów tego serialu, łapałam się na tym, że czekałam tylko na sceny w których gra Cecilia Suarez. Serial jest oryginalną produkcją Netflix, a sama aktorka mówi, że podpisała z platformą klauzulę dotyczącą jej sposobu mówienia, zresztą możecie posłuchać wywiadu z nią tutaj.
Serial ukazuje współczesne realia i zwraca uwagę na zachodzące zmiany w dzisiejszym świecie, wszystko to oczywiście przedstawione z domieszką humoru, nierzadko czarnego. Jednym z głównym wątków jest związek homoseksualny syna głównej bohaterki, dlatego nie jest to serial dla osób nietolerancyjnych w tym temacie, ponieważ sceny bywają. lekko mówiąc, dość pikantne. Znajdziemy tu wiele odcieni współczesnego świata oraz ludzi, którzy nie zawsze wpisują się w ramy jak i wynikającego z tego konsekwencje. Duży nacisk reżyser Manolo Caro położył na zaprezentowanie siły kłamstwa i fałszu, które towarzyszą ludziom na całym świecie.

Generalnie, o czym jest ten serial? O rodzinie i o ich perypetiach, dramatach, intrygach, sukcesach, zdradach i szeroko pojętych kontrowersjach – zresztą jak to w telenowelach bywa…
Nie wiem czy u Was serial będzie spełniał taką rolę, ale mnie wyjątkowo relaksował. Jak to podsumowałyśmy z Karol z bloga La maleta de Carol – „es una tonteria, pero relaja” czyli, że to taka głupotka ale pomaga się zrelaksować. 😉
Nie będę opisywała Wam fabuły serialu, ponieważ w trakcie dwóch sezonów wydarzyło się tam naprawdę dużo, więc kto ma ochotę niech sam zobaczy, polecam.
Monika
*Tytuł wpisu, z życia wzięty.